wtorek, 10 września 2013

Rozdział 5

Tak... czy ja już wspominałam że moje i Zayna relacje są  p o p i e p r z o n e?
Wczorajszy dobry humor i w miarę normalne i dobre dogadywanie się z ochroniarzem, musiał ktoś oczywiście zepsuć. Kto to był? No oczywiście, że Malik!

Ten debil, właśnie siedział w łazience z nożyczkami i czekał aż tam usiądę i obetnie mi włosy, bo jak twierdzi, trzeba jakoś diametralnie zmienić mój wygląd, żeby trudniej było mnie rozpoznać. Jak opowiedziałam mu o tym facecie, którego najpierw widziałam pod sklepem, a potem napadł mnie w domu, chłopak stwierdził, że musiał mnie poznać i nas śledzić.

- Idziesz, czy nie? – spytał zirytowany stojąc w łazience i nadal czekając.

- Moje, kurwa niedoczekanie, żebyś mi obciął włosy! – warknęłam i poprawiłam swoją pozycję na łóżku, zakładający przy tym ręce na klatce piersiowej.

- Dobra, jak chcesz, ale żebyś potem się nie zdziwiła, jak jutro obudzisz się z krzywo obciętymi włosami... teraz masz przynajmniej pewność, że zrobię to równo – powiedział tracąc cierpliwość i siadając na brzegu wanny.

Z wizją jakiegoś buszu na głowie, lub kompletnie jej łysej, chyba już naprawdę wolałam to teraz. Wstałam fukając pod nosem z łóżka i podreptałam do łazienki. Widziałam ten chytry, triumfalny uśmieszek chłopaka na ustach, ale wolałam nie zwracać na niego większej uwagi, tym samym się nie denerwując. Usiadłam na krześle naprzeciwko lustra i oddałam się w ręce „Malika fryzjera”. Rozczesał mi długie, do lędźwi włosy i odkładając szczotkę na bok wziął do ręki nożyczki. „Boże... na co ja się najlepszego zgodziłam?” – jęknęłam w myślach i uważnie obserwowałam poczynania chłopaka w lustrze naprzeciwko mnie.

- No chyba Cię posrało do reszty – warknęłam, kiedy zobaczyłam jak chwyta włosy na wysokości połowy mojej szyi i przykłada do nich nożyczki.

- Ani trochę – powiedział pewnym siebie głosem i po chwili kilkadziesiąt centymetrów, moich dotychczas długich włosów spadło na kafelki w odcieniu kawy z mlekiem. Chciałam mu odwinąć, lub zrobić cokolwiek, bo mówiąc że obetnie mi włosy, nie sądziłam, że ma na myśli aż tyle!

- Nie kręć się, bo będzie krzywo i poprawiając zetnę Ci ich jeszcze więcej – syknął zauważając moje nieudolne próby przywalenia mu. Zamknęłam oczy, bo nie chciałam na to patrzeć... po prostu nie mogłam.

- Gotowe – powiedział z satysfakcją w głosie i gdy otwarłam oczy zobaczyłam jak odsuwa się ode mnie, żeby zobaczyć efekt końcowy jego zmagań. Sama nie wiem, czy mam odwagę się odwrócić i zobaczyć to co mam na głowie... Jednak w ostateczności się odwróciłam.

Z moich długich loków nie pozostało nic, ale moje nowa fryzura nie wyglądała najgorzej... przynajmniej nie tak, jak się tego spodziewałam. Teraz miałam krótkie, do połowy szyi włosy i prostą grzywkę. Nigdy nie przypuściłabym, że będę w grzywce wyglądać... normalnie? Nigdy nawet nie starałam się eksperymentować z robieniem grzywki. Teraz było mi tak strasznie lekko na tej głowie... jakbym nic na niej nie miała, ale było to bardzo wygodne.

- Mnie tam się podoba – skomentował mulat oglądając swoje dzieło. Przeczesałam palcami włosy i odwróciłam się tyłem do lustra, żeby zobaczyć choć trochę, jak wygląda to z tyłu.

Nie było najgorzej.

- Jak Ci się podoba? – spytał mulat sprzątając w łazience.

- Może być – powiedziałam obojętnym tonem. Usiadłam spowrotem na łóżku i wzięłam się za czytane kolejnej książki.

- Veronica? – usłyszałam po jakiejś chwili jego głos.

- Hm?

- Nie możemy zostać tu długo... Jesteśmy dość niedaleko miejsca w którym byliśmy i musimy wynieść się gdzieś dalej – powiedział.

- Mówiąc, że nie możemy tu zostać długo, przewidujesz za ile dni stąd wyjedziemy? – spytałam.

- Mówiąc, że nie możemy tu długo zostać, mam na myśli to, że wyjeżdżamy za godzinę – powiedział spokojnym głosem – Nie możemy ich ignorować... zrobili Ci krzywdę i nie wiadomo do czego dojdzie następnym razem, jeśli się z nimi ‘spotkamy’.

No tak... miał całkowitą rację... jakoś nie miałam szczególnej ochoty na powtórkę z rozrywki. Może nie wiedzieli gdzie dokładnie jesteśmy, ale znając ich sposoby i możliwości, nie było trudno nas znaleźć...

- Okej, będę gotowa za godzinę. Pójdę tylko się umyć, przebiorę się i spakuję – powiadomiłam mulata, który siedział na łóżku. Odłożyłam lekturę na bok i po wstaniu z łóżka, udałam się do łazienki.

***

Ku mojemu zdziwieniu, gdy wyszliśmy z hotelu nie poszliśmy na parking do samochodu przyjaciela Zayna, tylko na przystanek. Nawet nie pytałam, bo nie miałam siły użerać się już z mulatem. Gdy pojazd zajechał na przystanek, wsiedliśmy do niego i Zayn kupił dwa bilety na dworzec główny.

Podróż autobusem minęła dosyć spokojnie. Porównując ją do tej ostatniej, to była magia! Pojazd był tylko w połowie zapełniony więc spokojnie mogliśmy usiąść z tyłu nie wzbudzając podejrzliwych i wścibskich spojrzeń innych pasażerów.

Gdy w końcu dojechaliśmy do dworca, okazało się, że nasz pociąg odjeżdża dopiero za pół godziny. Usiadłam na jednej z ławek i przeglądałam gazetę, którą udało mi się kupić w kiosku. „Tyle dni bez żadnych światowych wiadomości...” Bardzo fajnie było poczytać o tym co dzieje się na świecie i w tym wypadku nawet jakieś wredne plotki o celebrytach zdawały się ciekawe.

Chłopak wrócił z dwoma zakupionymi biletami i usiadł, nonszalancko opierając się o tył ławki i rozkładając ręce po obu stronach oparcia. Westchnął głęboko i przymknął na chwilę oczy, żeby się zrelaksować. Wróciłam do czytania kolorowego pisemka.

Macie czasem takie wrażenie, jakby ktoś wam się przyglądał? Takie palące uczucie, że jesteście obserwowani? Ten zimny, nieprzyjemny dreszcz przechodzący w dół po kręgosłupie? Tak? Właśnie w tym momencie miałam dokładnie to samo. Takie dziwne przeczucie, że coś jest nie tak...

Ukradkiem, żeby nie wzbudzić podejrzeń zaczęłam rozglądać się naokoło. Nic nie przykuło mojej szczególnej uwagi, kiedy zobaczyłam  j e g o. Stał z założonymi rękami, w czarnych okularach i znów palił papierosa. Rozglądał się tak jak ja, ale mniej ostrożnie. Po prostu przeczesywał wzrokiem tłum zebranych.

Moje ciało przeszedł zimny dreszcz strachu. Przez głowę przeleciały wszystkie niepokojące myśli i wspomnienia jego stalowego uścisku i żelaznej ręki, która powaliła mnie jednym ciosem na ziemię.

Szturchnęłam lekko Zayna, a ten otworzył nieco nieprzytomnie oczy, nie wiedząc o co mi chodzi. Patrząc na zegarek i upewniając się, że jeszcze trochę czasu zostało nam do odjechania pociągu, uniósł brwi w pytającym znaku. Chyba zobaczył, że się trzęsę, bo po chwili złapał mnie za dłonie i spytał o co chodzi.

- Odwróć się, tylko powoli. Ten mężczyzna z papierosem, stojący pod dużym zegarem, to ten, który wtedy był w domu. To on mi to zrobił – wydukałam przerażona.

Chłopak powoli się odwrócił i zlustrował wzrokiem wysokiego mężczyznę. Odwróciłam się razem z nim i gdy brunet zobaczył, że mu się przyglądamy, mulat nerwowo złapał moją twarz w swoje dłonie i odwracając w swoim kierunku i szepcząc cicho „nie może Cię zobaczyć” wpił się zachłannie w moje wargi.

Nie wiem czemu, ale moje ciało momentalnie zawirowało w środku na ten gest ze strony czarnowłosego. Byłam zdziwiona. Wiedziałam, że dla niego to nic nie znaczy i robi to tylko po to, żeby przyglądający się nam mężczyzna mnie nie rozpoznał, ale w moim wnętrzu w tym momencie zaczęło się kłębić od sprzecznych emocji. Wcale nie musiał, a robił to z taką pasją, że gdybym patrzyła na to z boku, to faktycznie dałabym się na to nabrać.

Gdy oderwał się ode mnie, nadal jego twarz była kilka milimetrów od mojej, tak, że mogłam zobaczyć jego czekoladowe oczy, ozdobione wachlarzem długich, kruczoczarnych rzęs, które lustrowały moje zielone tęczówki.

- Nadal się przygląda? – spytał szeptem, wydmuchując słodkie, ciepłe powietrze prosto w moje usta. Zerknęłam odwracając wzrok w stronę miejsca, gdzie wcześniej stał wysoki brunet i zbadałam sytuację.

- Nie ma go już – powiedziałam, starając się brzmieć normalnie, ale nie było to prawie w ogóle możliwe, ze względu na bijące szalonym rytmem serce, które dudniło mi w klatce piersiowej ze strachu.
„Tak... jasne. Dalej sobie wmawiaj, że ze strachu...” mój wewnętrzny głos, jak zawsze skomentował sytuację.

- To dobrze – chłopak szepnął, a jego ciepły oddech po raz kolejny oplótł moje lekko rozchylone wargi. Jeszcze przez chwilę przeszywał swoim wzrokiem moje oczy spoglądając szybko na usta, ale w końcu się oderwał od lustrowania mnie swoim przenikliwym spojrzeniem i zerwał się z miejsca – Idziemy? – spytał podając mi rękę, żebym wstała. Biorąc torbę do ręki i sama wstając, bez jego pomocy, poszłam w kierunku naszego pociągu.

***

Podczas podróży pociągiem prawie w ogóle ze sobą nie rozmawialiśmy, poza wymienieniem kilku niezbędnych uwag, bez których by się nie obyło. Ja siedziałam pod oknem, z podciągniętymi nogami do klatki piersiowej i czytałam książkę, a mulat słuchał muzyki. Podróż nie trwała tak krótko, jak myślałam, że będzie trwać, bo jechaliśmy prawie pięć godzin. Po przeczytaniu kilku rozdziałów poczułam jak robię się senna i chowając lekturę do torby, położyłam głowę na bok i zasnęłam.

Pod koniec podróży obudził mnie mulat, który kazał mi popakować swoje manatki i oznajmił, że zaraz będziemy na miejscu. Pozbierałam kilka drobiazgów do torby i patrząc na podłogę, upewniając się, że nic mi nie spadło, zasunęłam zamek błyskawiczny.

Pociąg stanął i chłopak otworzył drzwi naszego przedziału. Przepuścił mnie, żebym szła pierwsza i sam podążył zaraz za mną. Czułam się dziwnie w jego towarzystwie, po tym co stało się na dworcu... taka, jakby... onieśmielona jego osobą? Coś w tym stylu.Wysiedliśmy z pociągu. Rozglądnęłam się po stacji, ale w ogóle jej nie kojarzyłam. Nie wiedziałam gdzie jesteśmy. Zamiast pojechać do hotelu, pojechaliśmy do jakiegoś mężczyzny - przyjaciela Zayna.

Stanęliśmy przed dużą, białą willą. Mulat zadzwonił domofonem i po chwili w drzwiach stanął dość wysoki, dobrze zbudowany brunet. Gdy zobaczył czarnowłosego, uśmiechnął się przyjaźnie i otworzył nam drzwi.

- Siema stary! - poklepał go po plecach - kopę lat! - uśmiechnął się i jego wzrok skierował się na moją osobę.

- Witam, mam na imię Liam - przedstawił się i gdy podałam mu rękę pocałował ją jak jakiś dżentelmen i zatrzymał na mnie jeszcze chwilę wzrok.

- Veronica - przedstawiłam się krótko i otrzymałam od niego szczery uśmiech. Wyglądał na bardzo przyjaznego człowieka... taka twarz godna zaufania. Chłopak spowrotem zwrócił się do Zayna i przepuścił nas w drzwiach do domu.

- Wchodźcie. Co Cię do mnie sprowadza Zayn? - spytał wyciągając z barku trzy szklanki i whisky. Postawił przed nami i odkręcił butelkę złotego płynu. Najpierw chciał mi nalać, ale podziękowałam, Zayn też powiedział, że nie chce pić, więc Liam nalał tylko sobie. Gdy schował alkohol w barku wyciągnął z lodówki sok pomarańczowy i nam ponalewał. Rozłożył się wygodnie na kanapie na przeciwnko tej na której my siedzieliśmy.

- Potrzebuję trochę sprzętu - czarnowłosy powiedział tajemniczo, a ja nie wiedziałam o co chodzi. Zmarszczyłam brwi i próbowałam wyłapać z ich rozmowy coś szczególnego, co nakierowało by mnie na ten 'sprzęt'. O co w ogóle chodziło?

- Czego konkretnie? - spytał brunet popijając swoją whisky z lodem z kryształowej szklanki.

- Zależy czym dysponujesz... mógłbym zobaczyć? - spytał mulat na co Liam uśmiechnął się i gestem ręki kazał mu pójść za nim. Udałam się za nimi.

Szliśmy po wysokich, drewnianych schodach na górę. Wystrój domu był na prawdę... drogi. Widać było, że Liam był zamożnym człowiekiem i dysponował dużą ilością pieniędzy i możliwości. Czuć było ten przepych.

Doszliśmy do dużych, białych drzwi, które prowadziły do sypialni. "Co my do cholery robimy w sypialni?!"  weszliśmy do środka i podeszliśmy do półki z książkami. Liam wysunął trzy z nich i wklepał kod w mały ekranik. Szafa zaczęła się rozsuwać, a za nią pojawiły się drewniane, lakierowane drzwi. Otworzył je i wszedł razem z Malikiem. Weszłam za nimi i "O Kurwa!" zaniemówiłam kompletnie...

Przede mną, w tajemniczym pokoju znajdował się istny arsenał broni.

2 komentarze:

nat.ik pisze...

To się porobiło :)
Tyle emocji w jednym rozdziale to ja lubię ;) Jednym słowem - było wszystko, co być powinno: pocałunek (swoją drogą strasznie "hot", bo tak w ramach ratowania się i ukrywania), nowy bohater w postaci Liam'a i tajemniczy arsenał broni :)
Życzę weny i czasu na przepisywanie, i z niecierpliwością czekam na następny :)

Całusy :*
Xx.

Anonimowy pisze...

Na razie się nie będę wypowiadać na temat całości, zrobię to pod ostatnim rozdziałem.
Ale muszę napisać jedno: LIMA HANDLARZEM BRONI, HAHAAHAHAHAHAHAHAHAHA.
CUDOWNE! Zwaliłaś mnie tym z nóg, kompletnie! Śmiałam się przez kilka minut :D Cudowne, serio. Wizja Liama w takiej roli jest wyśmienita. Dziękuję Ci za to.

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz z osobna! <3